Kiedy zaplanowałam wyjazd do Włoch wiedziałam od razu że Kota będzie podróżować ze mną. Momentalnie zaczęłam myśleć o różnych aspektach, środkach transportu, pakowaniu, noclegach. Milion myśli jak do tego podejść, jak to wszystko zaplanować, żeby Kota zadowolona i ja przy okazji nieumęczona.
Całkiem chaotycznie zaczęłam przeglądać fora i grupy w poszukiwaniu jakiejś recepty a najlepiej rozpisanego excela co należy zrobić krok po kroku. [Ci co mnie znają wiedzą, że prawie na wszystko mam excela – tentyp . tak ma 🙂 ] Dużo osób dzieli się swoimi doświadczeniami, wyborami przed jakimi stawali oraz czym to skutkowało. Co więcej – co osoba to opinia. Myślę, że bardzo dużo zależy od osobistych preferencji i każdy musi szukać złotego środka, ale postanowiłam na początek podzielić się moją listą.
- podróż / transport.
Transport w trakcie moich włoskich wakacji będzie podzielony na trzy części: z Warszawy do Florencji, z Florencji do Rzymu oraz z Rzymu do Warszawy i będzie obejmował aż trzy różne środki lokomocji: samochód, pociąg oraz samolot. - noclegi.
Znalezienie przyjaznego zwierzętom miejsca wymaga chwili poszukiwań, ale mi się to udało całkiem sprawnie. Ważne jest, żeby od razu wybierać miejsca które są „pet friendly”. Niekiedy za zwierzaka trzeba dodatkowo płacić, mi akurat się udało znaleźć noclegi bez dodatkowych opłat za Brawkę. - paszport.
Jeśli chcemy wybrać się za granicę musimy wyrobić naszemu zwierzakowi paszport. Nie jest to wielki kłopot, ale należy pamiętać o chipie i szczepieniu na wściekliznę (szczepienie trzeba zrobić na miesiąc przed wyjazdem), które są obowiązkowym elementem przy wyrobieniu paszportu. Paszport wyrabia weterynarz, a całość kosztowała mnie 130zł. - wyprawka.
Tej części bałam się najbardziej. Finalnie zdecydowałam się na zabranie transportera twardego do podróży samochodem (kwestia bezpieczeństwa), plecaka do podróży pociągiem i samolotem z obowiązkowym ulubionym kocykiem i maskotką. Do tego kilka zabawek (wędki i piłeczki) oraz tekturowy drapak. Przez jakiś czas szukałam w internecie czegoś w stylu jednorazowej kuwety, ale nie udało mi się nic znaleźć. Dlatego do Florencji wieziemy autem najtanszą kuwetę jaką udało mi się kupić i żwirek, który wystarczy na pobyt tam, a następnie zostawię to wszystko tam, a do Rzymu zamówię nowy komplet ze sklepu internetowego. - jedzenie.
Ponieważ do Florencji jedziemy samochodem nie ogranicza mnie waga bagażu, w związku z tym na czas pobytu tam postanowiłam zabrać jedzenie z Polski. postawiłam na saszetki z podstawowym mokrym jedzeniem (zamiast dużych puszek), oraz malutkie puszki i saszetki z jedzeniem uzupełniającym, suchego wzięłam najmniejsze opakowanie i wybrałam takie które ma wygodne zamknięcie utrzymujące swieżość. Jedzenie na czas pobytu w Rzymie zamówię już będąc we Włoszech ze sklepu internetowego z dostawą do domu. Ja akurat robię zakupy w zooplusie i ceny oraz asortyment są bardzo podobne. - komfort psychiczny zwierzaka.
Brawka od małego jeździła z nami, ale nie mogę powiedzieć, że była z tego tytułu jakoś szczególnie zachwycona. Dlatego postanowiłam poradzić się weterynarza jak się do tego przygotować. Początkowo dostałam do przetestowania tabletki z walerianą, ale nie bardzo działały. Po drugiej wizycie zdecydowałam się na obrożę z feromonami (do założenia parę dni przed nową stresogenną sytuacją) oraz żel (troche mocniejszy niż tabletki, do podawania na 1-2h przed podróżą i w trakcie wg potrzeby).
Żeby nie było, Kota bardzo aktywnie uczestniczyła w planowaniu:
A Wy jak się przygotowujecie do podróży ze zwierzakiem? 🙂
Dodaj komentarz